Powstanie Warszawskie – relacja Bronisławy Romanowskiej-Mazur oraz Włodzimierza Zagórskiego – syna poety Jerzego Zagórskiego.
W Wieliszewie, w latach 1943– 1944, miała swoje zbiorki i ćwiczenia terenowe legionowska drużyna „Las” organizacji harcerskiej „Szare Szeregi”. Drużyna powstała w grudniu 1942 r. z grupy dziewcząt zebranych przez przedwojenna, warszawska harcerkę Jankę i składała się z dwóch zastępów „Dęby” i „Sosny”. Janka była studentka tajnego Uniwersytetu i prowadziła uzupełniające zajęcia w zakresie literatury polskiej dla grupy chętnych dziewcząt, które stały się harcerkami drużyny „Las”. Wśród nich była również Bronisława Romanowska, inicjatorka zorganizowania zastępu „Sosny”, druhna przedwojennego ZHP w Legionowie przy Szkole Powszechnej nr 1. Zastęp „Sosny” liczył 8 dziewcząt. Jak wspomina Pani Bronisława, Wieliszew, a w szczególności letnisko Kwietniówka, cieszył się względnym spokojem i było tu wówczas bezpiecznie. Okoliczne lasy, opuszczone wille umożliwiały prowadzenie ćwiczeń sprawnościowych dotyczących niesienia pomocy sanitarnej rannym, sygnalizacji, a także pokonywania przeszkód. Zbiórki służyły również umacnianiu ducha patriotyzmu, wzajemnej solidarności, przyjaźni, odpowiedzialności i zachowaniu tajemnicy.
Była to przecież działalność konspiracyjna. Warto przytoczyć nazwiska dzielnych dziewcząt z zastępu „Sosny”: Bronisława Romanowska „Sosna”, Alicja Bednarek „Sosenka”, Alina Ostaszewska „Cichawoda”, Łucja Nowakowska „Limba”, Anna Wizental „ Modrooka” Alicja Witkowska „Igiełka”, Janina Romanowska „Sarenka”, n/z Aleksandra.
Z tego okresu zachowało się wiele zdjęć, dzięki którym możemy zobaczyć przebieg ćwiczeń, zabaw, jak również okolice Wieliszewa z lat 1943–1944.
Wieczór w Wieliszewie
Na miesiąc przed wybuchem Powstania Warszawskiego poeta Jerzy Zagórski wraz z rodziną wyprowadził się do wynajmowanego mieszkania w okazałym letnisku zwanym Wieliszew Kwietniówka. Właścicielami większości z rekreacyjnych willi była wówczas ludność żydowska, głównie z Warszawy. Niestety nie jest znane nazwisko właściciela domu, który wynajmował mieszkanie rodzinie Zagórskich.
Z wspomnień syna Jerzego Zagórskiego– Włodzimierza wynika, iż ojciec był przeciwnikiem Powstania. Jednak pomimo swoich głębokich przekonań wspierał biorących udział w Powstaniu. W wynajętym mieszkaniu, na strychu posiadał radiostację i prowadził nasłuch dla oddziału Armii Krajowej dowodzonego przez Konstantego Radziwiłła. Tutaj, wśród iglastych lasów malowniczo porastających wydmy, do złudzenia przypominających te nadmorskie, w lipcu 1944 r. Jerzy Zagórski gościł swojego przyjaciela Krzysztofa Kamila Baczyńskiego wraz z żona, który – jak się później okazało – spędził tam jedne z ostatnich tygodni swojego życia. Baczyński na miesiąc przed Powstaniem przeszedł wraz z podchorążym „Morsem” z batalionu „Zośka” do również harcerskiego batalionu „Parasol”, gdzie miał być zastępca dowódcy plutonu, którym kierował jego przyjaciel. Po parodniowym wypoczynku, w czasie jakże krótkich wakacji w Wieliszewie, Baczyńscy wracali do Warszawy do swojego małego mieszkania, na ul. Hołówki. Odchodzili ku stacji na cieniu drzew – dwoje przygarbionych dzieci. I takimi ich zapamiętał Zagórski. Odchodzili wolno, jakby wiedzieli, że przed nimi śmierć. Pchor. „Krzysztof” – Krzysztof Kamil Baczyński poległ 4 sierpnia1944 r. około godziny szesnastej na powstańczym posterunku w pałacu Blanka. Świadectwem jego śmierci jest tablica pamiątkowa na Placu Teatralnymi grób poety na Powązkach Wojskowych.
Włodzimierz Zagórski wspomina, że ojciec brał jego na ręce i z okolicznych wydm wieliszewskich pokazywał płonąca Warszawę. Widok był straszny, jakby kręcąca, ciemnoszara trąba powietrzna od spodu podświetlana pomarańczowymi płomieniami. Taki widok powstańczej Warszawy, widzianej z oddalonego Wieliszewa, zachował się w pamięci syna Jerzego Zagorskiego. Dalej Włodzimierz Zagórski wspomina iż pod koniec sierpnia do wynajmowanego domu weszli Niemcy, którzy zrobili w nim punkt dowodzenia. Na szczęście w tym dniu nie przeprowadzili rewizji i dlatego nie znaleźli znajdującej się na strychu radiostacji. Nadchodząca noc wszyscy mieszkańcy spędzili właśnie na strychu, bo tam Niemcy kazali im się wynieść. Wczesnym rankiem, około godz. 4, następnego dnia, rodzina Zagórskich, uciekając, opuściła wynajmowany dom. Przez pewien czas tułali się w okolicznych lasach, próbując przedostać się do Warszawy. Spotkali tam również oddział AK Konstantego Radziwiłła. Jerzy Zagórski uwiecznił piękno przyrody Wieliszewa i otaczającego krajobrazu w wierszu pod tytułem „Wieczór w Wieliszewie”. Wiersz ten znalazł się w tomiku pod tym samym tytułem. Zagorski dedykował ten wiersz świętej pamięci Konstantemu Radziwiłłowi – dowódcy oddziału leśnego. Książę Konstanty zginał rozstrzelany przez Niemców.
Wysłuchał Krzysztof Klimaszewski
Źródło Gazeta Wieliszewska wydanie 14/2008